Liam po rozpakowaniu swoich rzeczy i zapoznaniu wszystkich Ślizgonów, zszedł do pokoju wspólnego, gdzie mieli spotkać się ze swoim opiekunem. W momencie, kiedy chłopak usiadł na jednym z wielu foteli, do pomieszczenia wszedł mężczyzna o zaciętym wyrazie twarzy. Miał czarne, lekko tłuste włosy, które sięgały mu do podbródka. Ubrany był w czarną, zapiętą po samą szyję szatę, która wyglądem przypominała sutannę księdza. Pod pachą trzymał plik pojedynczych kartek. Po chwili mężczyzna gestem dłoni kazał zamilknąć Ślizgonom, po czym nabrał głęboko powietrza.
- Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, jestem Severus Snape i uczę w Hogwarcie Eliksirów - przemówił doniośle nauczyciel, patrząc po każdej zebranej w pokoju twarzy. - Cenię sobie wzorowe zachowanie i zdobywanie punktów na rzecz Slytherinu.
Wszyscy pokiwali głowami, wykazując zainteresowanie. Tylko Draco bezustannie się wiercił na miejscu pomiędzy dwoma osiłkami. Gdy zobaczył, że wszystkie spojrzenia skierowane są w jego stronę, poprawił blond włosy i wyprostował się.
- Nazwa naszego domu pochodzi od jego założyciela, Salazara Slytherina - powiedział Severus, rozglądając się po pomieszczeniu. - Duchem Slytherinu jest Krwawy Baron, w stosunku do którego powinniście się zwracać z należytym szacunkiem.
Snape położył plik kartek na stole obok, po czym podzielił je na kilka grup.
- To są wasze nowe plany zajęć na ten rok. - Nauczyciel wskazał głową w stronę stołu. - Pierwszy od lewej stos kartek to plan dla pierwszorocznych. Każdy następny to wykaz zajęć dla poszczególnych roczników.
Severus jeszcze raz omiótł spojrzeniem uczniów, po czym wyszedł z pokoju wspólnego. Ślizgoni z wielką niechęcią podchodzili do stołu i zabierali swoje plany zajęć. Sądząc z ich min, nie byli tym faktem zachwyceni.
Liam leniwie podniósł swoje zmęczone ciało z fotela i powłócząc nogami, poszedł po swój plan. Wybrał stos kartek z odpowiednim dla siebie rokiem nauki i wziął jedną, po czym wrócił na ten sam fotel, co przedtem. Chłopak na pierwszy rzut oka wywnioskował, że w Hogwarcie były nieco inne przedmioty niż w Kanadzie. Na pergaminie widniało mnóstwo różnych nazw, takich jak: Transmutacja, Wróżbiarstwo, Zielarstwo, Eliksiry, Numerologia, Astronomia, Mugoloznastwo, Obrona Przed Czarną Magią.
- Jaką masz jutro pierwszą lekcję? - zagadnął Draco, siadając na drugim fotelu obok Liam'a.
- Obrona Przed Czarną Magią - odpowiedział brunet z mieszanymi uczuciami, przypominając sobie różową kobietę. - A ty?
- Numerologia - odparł niezadowolony Malfoy. - Wychodzi na to, że jesteś ode mnie starszy.
- I nie będziemy mieć żadnej wspólnej lekcji - stwierdził chłopak, wkładając plan do kieszeni spodni.
- No to kicha - oznajmił blondyn z zawodem w głosie. - Myślałem, że oboje na Eliksirach będziemy naśmiewać się ze Snape'a.
- Czy on kiedykolwiek nie miał tłustych włosów? - zapytał z obrzydzeniem Liam.
- Nie pamiętam dnia, w którym stałby się cud i on miał czyste kudły - powiedział równie zniesmaczony Draco. - Wracając do planu, to jestem stuprocentowo pewny, że najgorszym przedmiotem w tym roku będzie Obrona przed Czarną Magią z tą całą Umbridge, która wygląda jak landrynka.
- Nawet mi jej nie przypominaj, bo zwymiotuję tęczą. - Brunet zaśmiał się głośno, powodując, że blondyn poszedł w jego ślady.
- Dobra wesoły osiołku, czas iść spać - oznajmił z uśmiechem Malfoy. - Zostaliśmy tutaj już tylko my, a uwierz mi, nie chcesz widzieć wściekłego Snape'a, który przyjdzie tutaj w swojej piżamce.
- To musi być obrzydliwy widok - potwierdził Liam, wchodząc w towarzystwie blondyna na górę do dormitorium.
Brunet zabrał rzeczy na zmianę i poszedł do łazienki na półpiętrze, gdzie wziął szybki prysznic i przebrał się. Gdy wrócił do dormitorium okazało się, że wszyscy już śpią, poza Malfoy'em, który dopiero teraz poczłapał doprowadzić siebie do porządku. Liam położył się do łóżka, spostrzegając tym samym, że jego kot, smacznie śpi obok niego. Zgonił go z pościeli na podłogę i nasunął na siebie kołdrę po samą szyję.
Był wykończony tym dniem, który nareszcie dobiegł końca. Obrócił się na lewy bok, po czym bez problemu zasnął.
***
Następnego dnia Liam'a obudziły krzątania się głośnych współlokatorów. Przetarł swoje zaspane oczy i z trudem wstał z łóżka. Do miski, która stała koło nocnej szafki, wsypał karmę dla kota, po czym ubrał się w swoją szatę. Następnie razem z uczniami ze swojego rocznika, poszedł na lekcje Obrony Przed Czarną Magią.
Klasa, w której mieli mięć pierwsze zajęcia była ogromna, a przy biurku, które stało na środku, siedziała już kobieta z krótkimi, dokładnie ułożonymi włosami. Ubrana była w ukochany przez siebie róż i popijała herbatę z wystawnej filiżanki z podobiznami małych kotków. Gdy już wszyscy uczniowie zajęli swoje miejsca, kobieta wstała, poprawiając swoją spódnicę.
- Witajcie drogie dzieci! Nazywam się Dolores Jane Umbridge i w tym roku to ja poprowadzę zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią - powiedziała dumnie, rozglądając się niewinnie po klasie.
- Tyle to już wiemy - odparł pod nosem Liam, na co większość zareagowała śmiechem.
- Jak ci na imię młodzieńcze? - zapytała ostrym tonem Umbridge.
- Liam Court. - Chłopak uśmiechnął się z przekąsem.
- Widzę, że już wyrażasz swoje nic nie warte spostrzeżenia, a nawet jeszcze nie rozpoczęliśmy zajęć. - Kobieta popatrzyła na niego zawistnym wzrokiem. - Po lekcjach zapraszam do mnie.
Brunet spojrzał na nią z wyrzutem. Nie miał pojęcia nawet, jak nauczycielka posłyszała, co mówi. Nie przejął się tym, że chciała go ukarać, ponieważ nie miał najmniejszego zamiaru w ogóle się u niej stawić. Miał gdzieś ją i jej głupkowate uwagi.
Reszta lekcji była tak nudna, że uczniowie nie kontaktowali, o czym Umbridge im mówi. Liam'owi obiło się jedynie o uszy to, jak nauczycielka z ekscytacją opowiadała o czasach kiedy to ona była w wieku szkolnym. Chłopak stwierdził, że to musiało być jakieś wieki temu.
Następną lekcją były Eliksiry z opiekunem ich domu, Severus'em Snape'm. Liam nie musiał szukać odpowiedniej klasy, gdyż wystarczyło, że poszedł za innymi z jego rocznika.
Klasa była dosyć ciemna i niewielka. Wszystkie okna zasłonięte były ciężkimi zasłonami, na których było pełno kurzu. Tematem ich dzisiejszej lekcji był Eliksir Wielosokowy, który pozwalał na stanie się na bliżej nieokreślony czas zupełnie inną osobą. Wystarczyło mięć włos tej osoby. Uczniowie od razu przystąpili do pracy, śledząc dokładnie przepis.
W trakcie pracy Liam postanowił, że zaryzykuje i wsypie coś dodatkowo do mikstury. Musiał przesądzić, gdyż z jego fiolki zaczął wydobywać się gęsty dym o ostrej woni. Chłopak odstawił wszystko na miejsce, po czym ewakuował się z sali razem z innym uczniami i Severus'em na czele. Na zewnątrz wszyscy kasłali, zginając się w pół. Efekt mikstury bruneta nie był zamierzony aczkolwiek był z siebie swego rodzaju dumny.
- Bardzo ładnie panie Court, stworzyłeś eliksir, który wszystkich nas by zadusił - powiedział surowym tonem Snape, wykrzywiając twarz w grymasie niezadowolenia.
Liam tylko wzruszył ramionami. Wielu uczniów jednak dziękowało mu za to, że wybawił ich wszystkich od nielubianej lekcji. Chłopak uśmiechał się tylko pod nosem, gdyż był to jego pierwszy dzień, a już wśród nauczycieli narobił sobie wrogów, których i tak nie miał zamiaru przepraszać.
W połowie dnia wszyscy uczniowie udali się do Wielkiej Sali na przepyszny posiłek. Potem Liam musiał znowu wrócić na nużące lekcje, które ciągnęły się w nieskończoność.
Po zakończonych zajęciach, chłopak miał czas wolny, który postanowił wykorzystać na świeżym powietrzu. Miał niezwykłe szczęście, gdyż pod jednym z drzew zobaczył siedzącą w zadumie Lunę. Brunet bez wahania podszedł do niej, po czym usiadł obok. Dziewczyna przywitała go promiennym uśmiechem.
- Już myślałam, że zmieniłeś zdanie i postanowiłeś się ze mną nie zadawać - powiedziała blondynka, bawiąc się kosmykiem swoich miękkich włosów.
- No coś ty - odparł wesoło Liam. - Jak ci minął dzień? Bo ja zdążyłem już troszeczkę narozrabiać.
- To niedobrze. - Luna spojrzała w stronę chłopaka ze smutkiem. - Martwię się o ciebie.
- Nie ma takiej potrzeby, jestem już dużym chłopcem. - Brunet wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- A wiesz, że dziewczyny z mojego rocznika szaleją na twoim punkcie? - zapytała z wyraźnym niezadowoleniem blondynka. - Ciągle o tobie mówią.
- Jakoś nie bardzo mnie to interesuje - odparł z lekkim uśmiechem Liam, widząc nadąsaną minę dziewczyny. - Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
- Mi dzień minął wręcz wyśmienicie. - Luna założyła ręce za głowę i przymknęła oczy.
- Jesteś o mnie zazdrosna? - Chłopak uśmiechnął się znacząco.
- Coś ty sobie znowu ubzdurał? - Jasnowłosa z irytacją uniosła brwi, lecz po chwili widząc minę bruneta, wybuchła gromkim śmiechem. - Dlaczego właśnie przy tobie czuje się tak beztrosko?
- Bo jestem wymarzonym mężczyzną dla ciebie - powiedział Liam, próbując zachować odrobinę powagi.
- Racja, zupełnie o tym zapomniałam - oznajmiła ze śmiechem blondynka, wpatrując się w kolorową teczkę, spoczywającą na jej kolanach.
- Rysujesz? - zapytał wyraźnie zaciekawiony chłopak.
- Trochę - odparła nieco zawstydzona Luna, próbując ją ukryć.
- Mogę zobaczyć? - Brunet wyciągnął dłoń w stronę blondynki.
- Absolutnie nie - powiedziała zakłopotana dziewczyna. - Nie są na tyle dobre, żebym mogła się nimi pochwalić.
- Proszę. - Liam zrobił maślane oczy. - Poza tym, tylko zajrzę.
- Och, no dobrze - oznajmiła zrezygnowanym tonem jasnowłosa, podając chłopakowi teczkę.
Brunet z zaciekawieniem otworzył kolorową teczkę, po czym wydał z siebie okrzyk zachwytu. Rysunki przedstawiały różne nieznane mu osoby, które wyglądały jak żywe. Ich oczy miały wyjątkowy błysk w oku, który bardzo trudno było uwiecznić na kartce papieru. Potem chłopak spostrzegł przepiękne pejzaże bogate w roślinność i radość, którą z łatwością przekazywały. Ujrzał również dziwne, powykręcane sylwetki ludzi, na których twarzach malował się strach i cierpienie. Ostatnia kartka sprawiła, że Liam wytrzeszczył oczy w zdumieniu. Spoglądała na niego tak dobrze znana mu twarz. Tak, to był on. Rysunek przedstawiał bruneta uśmiechającego się od ucha do ucha, który emanował szczęściem i beztroską.
Czy właśnie taki jestem przy Lunie? - pomyślał Liam.
Chłopak pochwycił w tym samym momencie wyczekujące spojrzenie dziewczyny, która zarumieniła się, po czym pozwoliła swoim jasnym włosom, aby opadły delikatnie na jej twarz. Uśmiechnęła się niepewnie pod nosem, przygryzając dolną wargę.
- Dziewczyno, jesteś niesamowita! - wykrzyknął uradowany Liam. - Mówię serio, masz ogromny talent.
- Aż trudno mi uwierzyć, że tak bardzo ci się podobają - powiedziała jasnowłosa, zabierając teczkę chłopakowi.
- Jestem zachwycony - oznajmił z uśmiechem brunet.
- Dziękuję za miłe słowa. - Luna odwzajemniła uśmiech. - Myślę, że powinniśmy się zbierać do swoich dormitoriów.
Blondynka wstała z trawy, wkładając teczkę pod pachę. Liam poszedł za jej przykładem i chwilę potem szli w kierunku zamku. Po drodze rozmawiali o różnych tematach, napotykając przy tym krzywe spojrzenia mijających ich dziewcząt. Oni jednak nie zwracali na to uwagi.
Po kilkuminutowej drodze, musieli się rozstać, gdyż nieszczęsny los chciał, aby zostali przydzieleni do innych domów. Chłopak dostrzegł, że jasnowłosa myśli o tym samym, wykrzywiając twarz w grymasie niezadowolenia.
- A więc czas się pożegnać - powiedział Liam, niepewnie patrząc na Lunę.
- Tak. Do zobaczenia. - Blondynka pocałowała bruneta nieśmiało w policzek, po czym odeszła, odwracając się co jakiś czas.
Chłopak poczuł niewyobrażalne szczęście. Był tą dziewczyną niezaprzeczalnie zauroczony. Na policzku, w miejscu, na którym kilka sekund wcześniej spoczęły wargi blondynki, Liam poczuł delikatne mrowienie. Uśmiechnął się, odtwarzając w myślach jej twarz, przepiękne oczy, w których widział wesołe ogniki. Luna zdecydowanie była najlepszym, co go spotkało w tej szkole. Dzięki niej czuł, że nadal ma serce, jakiekolwiek uczucia i jest komuś potrzebny.
Liam stał tak jeszcze dobre kilka minut zanim zdołał ruszyć swoimi kończynami i powlec się do pokoju wspólnego Ślizgonów. Gdy już się tam znalazł, usiał na parapecie i zaczął nucić jedną ze swoich ulubionych piosenek. Nie zważał na to, że wszyscy patrzą się na niego, a dziewczyny szepczą.
Był szczęśliwy i już nic nie mogło tego zmienić.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPatrzę jest nowość, więc wchodzę i czytam! Oczywiście nierozłącznie słucham muzyki ^^
Do rzeczy.
Nie wierzę jak tak można naśmiewać się z piżamki Snape'a? Widok pewnie bezcenny! Chciałabym to zobaczyć ;)
Liam sądząc po opisach lekcji, nie jest pierwszym lepszym, grzeczniejszym uczniakiem. Ma swoje zdanie i się go trzyma, bardzo mi się to podoba. Jego butność i maślane oczy w stronę Luny ^^
Zaskoczyłaś mnie końcowym całusem w policzek! Szkoda tylko, że przynależą do innych domów. Romans kwitnął by o wiele, wiele szybciej ;)
Całość jak najbardziej pozytywna! Podoba mi się jak nie wiem co. Dzkoda tylko, że nie wstawiłaś fragmentu jak Snape w piżamce paraduje po zamku ^^ Ach, ta wybujała wyobraźnia!
Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy,
Liley
Dziękuję za Twój bardzo miły komentarz :))
UsuńWidok Snape w piżamce na pewno musi być komiczny i nie wykluczam, że może się on w niej pojawić jeszcze w opowiadaniu ;D A co do tego całusa, to nie mogłam się powstrzymać ^^
Serdecznie pozdrawiam!
Huhuhu, Snape w piżamce to musiałby być niezapomniany widok! xd Ooo, Liam i Luna tak słodko razem wyglądają, znaczy w mojej wyobraźni xd Nie dziwię się, że nagrabił sobie u Umbridge, jest jak moja pani od matematyki ... mało ważne. Wszystko świetnie, czekam na kolejny : D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz ;) Uwierz mi, że ja teraz nie mogę pozbyć się z myśli latającego po całej szkole Snape'a, ubranego w piżamkę ;D U Ciebie pani od matematyki jest jak Umbridge, a u mnie pani od fizyki - KOSZMAR.
UsuńJeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
No wreszcie tutaj dotarłam, a zaraz lecę na nowego bloga ^^
OdpowiedzUsuńLubię to opowiadanie, lubię twoich bohaterów, a Liama już w szczególności! Nie należy do potulnych, grzecznych uczniów. W zamian już musiał podpaść Umbridge. Całkiem niezły rekord.
Rozdział bardzo przypadł mi do gustu. Podobało mi się to jak wprowadzasz chłopaka w nowe, nieznane środowisko. To naśmiewanie się ze Snape'a było komiczne ;D Kurczę, ta wizja mężczyzny w kolorowej piżamce i mięciutkich, puchatych papuciach, haha. Nie mogę pozbyć się jej z mojej głowy xD
Liam i Luna zakochana para ;D Słodcy są razem.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam!
Dziękuję Ci za komentarz ;) Bardzo mi miło, że tak bardzo polubiłaś moich bohaterów i opowiadanie ;] Gdy pisałam o Severusie, to śmiałam się sama do siebie ;D Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, żeby to pisać, ale ciesze się, że wszystkim się podoba :)
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
Cieszę się ,że ci się podoba ;) Ah Liam i Luna mieli szczęście, że ich nikt ze Slytherinu nie zobaczył, co nie zmienia faktu, że wyczuwam jakąś nadchodzącą bombę. A sam nasz bohater strasznie mi się podoba :D Niech da Umbridge popalić ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ah i dodaję do linków jeśli nie masz nic przeciwko /?;)
Dziękuję Ci bardzo za komentarz ;) Też uważam, że mieli szczęście, bo znając Ślizgonów, to nic dobrego by z tego nie wyszło, gdyby zobaczyli Liama i Lunę razem ;p Bardzo cieszy mnie fakt, że podoba ci się mój bohater :) Ja sama nienawidzę Umbridge, tak jak i Liam, więc jest bardzo prawdopodobne, że jeszcze da tej babie popalić ;D
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
Ale fajnie! Luna i Liam się w sobie zabujali xd
OdpowiedzUsuńSłodko. A ja już myślałam, że chłopak nie ma żadnych uczuć względem innych.
No już trochę narozrabiał, jak sam to ujął :)
To znaczy u Umbridge to ją się nie dziwię, pewnie zachowałabym się podobnie. Ba, jestem tego pewna :D
Hehe, te kwaśne uwagi na temat włosów Snape'a, dobre. Znakomicie je opisałaś :)
Szkoda, że Liam koleguje się z Draconem. Malfoy raczej nie naprowadzi go na dobrą drogę. Trzeba mieć jednak nadzieję, że Lunie się to uda :)
Przepraszam, że tak późno jestem, ale ostatnio mam mały pościg w czytaniu. Jeszcze dziś postaram się zahaczyć o Twojego drugiego bloga :)
Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ^^
Dziękuję Ci za komentarz ;) Cieszy mnie fakt, że tak bardzo podoba Ci się rozdział ;] Chciałam właśnie pokazać, że Liam mimo tego, że potrafi być agresywny, wulgarny, to przy Lunie "ściąga" tą maskę i jest naprawdę słodkim gościem ;) Co do jego przyjaźni z Draco, to mogę jedynie powiedzieć, że masz rację. Malfoy sprowadzi go na złą drogę. Ale jest Luna, więc zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie ;D
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
Jak ja lubię Lunę :D Cieszę się, że odgrywa ważną rolę w twoim opowiadaniu ;) Coś mi się wydaję, że pomiędzy nią i Liamem zrobi się naprawdę ciekawie ! Coś czuję, że w ten związek swoje trzy grosze wtrąci Draco, oby tylko nie namieszał za bardzo. Dodaję twoj blog do "czytanych" i staję się stałą czytelniczką bloga ;) Pozdrawiam i życzę weny !
OdpowiedzUsuńmagia-to-potega.blogspot.com
Witaj!
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Ciągle mi coś wypadało, lecz w końcu los uśmiechnął się do mnie i oto jestem. ;D
Musze przyznać, że oryginalny pomysł na opowiadanie, do tego ciekawy. Wszystko opisujesz w taki sposób, że czasem nie sposób się nie uśmiechnąć. Choć czasem brakuje mi opisów, to jednak ten humor wszystko mi wynagradza.
Och, to nie znaczy od razu, że uważam, iż Twoje opowiadanie jest śmieszne. Co to, to nie. Po prostu Twój bohater wnosi ze sobą tyle humoru, ale niektóre akcję sprawiają, że włos się jeży na głowie. Choćby ta podejrzana scenka z hotelu.
Liam... Zakochałam się w nim. To taka ciekawa postać. Z jednej strony tajemniczy, nieodstępny, a z drugiej posiada wspaniałe poczucie humoru, o którym wspomniałam wcześniej. Naprawdę intryguje mnie jego charakter, a jeszcze, jak sobie wyobrażam wygląd. Nic, tylko schrupać. Szkoda tylko, że on nie istnieje. ;(
Co do rozdziału - bardzo ciekawy. Co prawda, nie za długi, ale może to i lepiej? Ja osobiście nie lubię, kiedy tekst zbyt długo się przeciąga. A treść jak najbardziej czaruje. Ślizgoni wyśmiewający się ze Snape'a? Podoba mi się. I oczywiście bardzo mnie ciekawi, co będzie z Luną i z Liamem. Mam być zazdrosna? xd Ale, w każdym razie, nie rób ich zbyt szybko parą, najpierw ich skłóć albo coś.
Jest jedna rzecz, która mi się rzuciła w oczy, choć nie ma zbyt dużego znaczenia. Czemu Ślizgoni przygotowywali na lekcji eliksir wielosokowy? Przecież robi się go bardzo długo, a oprócz tego można o nim przeczytać jedynie w dziale ksiąg zakazanych.
Ten komentarz jest trochę dziwny i trochę chaotyczny. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Pozdrawiam, Pralinee. ;*
Ale słodkości . Słodziaki dwa Luna i Liaś <3 . Niech Oni będą razem , proszę <3 .
OdpowiedzUsuńA rozdział wspaniały i cieszy mnie to , że nadrobiłam zaległości i chciałam przeprosić za to , że tak długo mnie tutaj nie było . Ale teraz mam ferie i wszystko naprawiam :) .
Czkam do następnej notki z niecierpliwością i pozdrawiam <3
Luna jest cudowna, jak mało blogów jest o niej! Świetnie, że postanowiłaś o niej pisać, nawet jeśli głównym bohaterem jest Liam :) On też wydaje się ciekawy, mam nadzieję, że zakoleguje się z Draco (strasznie lubię Draco), chociaż pewnie krzywo by patrzył na to, że Liam się zadaje z Luną. Szkoda, bo razem są tacy słodcy! :)
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać częściej, ale jeśli to nie problem prosiłabym o informowanie mnie :)
Nie wiem, jak ja to zrobiłam, że przeczytałam i nie skomentowałam. Najprawdopodobniej byłam na telefonie i zapomniałam, więc nadrabiam teraz stracony czas.
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział zaskakuje mnie coraz bardziej postawa życiowa chłopaka. Mimo, iż można by go jeść garściami, to mam do niego mieszane uczucia. Ale jeśli chodzi o niego to pod koniec bardzo pozytywna zmiana. ;)
Snape w wyjątkowym ubiorze, hmm bardzo ciekawe zjawisko xD I te jego cudowne włosy w komplecie ;)
Jeśli chodzi o Lunę to mam nadzieje, że nie będzie to tylko zauroczenie, bo szkoda by było mi jej naprawdę. Jest cudowną i często niedocenianą postacią dlatego chce dla niej jak najlepiej :)
Pozdrawiam, L. ;*
Zakochałam się w Twoim blogu *-* Strasznie podoba mi się ta historia, nigdy jeszcze nie czytałam opowiadania, w którym tak kluczową role odgrywałaby Luna ;) Liam jest spoko, podoba mi się jego charakter i to, jak postrzega świat. Miło z jego strony, że nie przejmuje się uwagami innych i heroicznie uznał "jeśli jeszcze raz ktoś cię tak nazwie to będzie miał ze mną do czynienia", czy jakoś tak :D Mam nadzieję, że szybko napiszesz następny rozdział! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;) (firewhisky-by-arx)
Ooo... na serio, na początku go nie lubiłam, a tu taki psikus ^^ Naraża się i naśmiewa z Severusa... już go kocham ^^ No i naturalnie jego relacje z Luną.. oni są wręcz uroczy ;3 Ciekawe jest, że jest starszy od Draco... myślałam, że będą na tym samym roczniku, nie wiem co sobie ubzdurałam, niemniej jednak jest to interesujące posunięcie. Opowiadanie naprawdę mnie zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuń