czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział siódmy "Wyjaśnienia"

    W pokoju wspólnym było ciepło i co dziwne przyjemnie, gdyż ktoś pomyślał o podłożeniu do kominka. Ogień buchał wesoło, mieniąc się gdzieniegdzie jaskrawą czerwienią. Zdawać by się mogło, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tak oczywiście nie było, gdyż całą harmonię tego pomieszczenia psuli dwaj Ślizgoni, którzy tempo wpatrywali się w sufit. Nie zachwycali się pięknem murowanego kominka ani wystrojem pomieszczenia. Ich myśli zajęte były przez coś innego. Chłopcy mieli poważne i chłodne miny, tym samym wyglądając na o wiele starszych niż byli w rzeczywistości.
    Oprócz nich nikogo już nie było w pokoju wspólnym. Wszyscy smacznie spali, zanurzając się w świat marzeń i ciaśniej otulając się cieplutką pierzynką w dormitoriach na górze.
    Liam siedział na kanapie obok Draco, wystukując butem przypadkowy rytm, który niósł się niemym echem po pomieszczeniu. Brunet z jednej strony nie mógł doczekać się wyjaśnień kolegi, ale z drugiej bał się usłyszeć całej prawdy. Było w tym coś naprawdę dziwnego. Chłopak nie miał zielonego pojęcia, jak Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać mógł się nim zainteresować. Liam twierdził, że nie było w nim nic szczególnego. Nie miał jakiś niezwykłych zdolności, nie umiał czytać innym w myślach, czy też przepowiadać przyszłości. Był jedynie zwykłym uczniem Hogwartu, który był nie pierwszym i nie ostatnim.
    Dopiero po chwili chłopak zdał sobie sprawę, że Draco przygląda mu się. Blondyn wyglądał tak, jakby przechodził wewnętrzne tortury. Widać było, że chce opowiedzieć o wszystkim Liam'owi, ale najzwyczajniej w świecie nie ma odwagi. Jego jasne, niemalże białe włosy były rozczochrane i mokre od potu. Malfoy przygryzł dolną wargę, nadal przyglądając się koledze.

- Mów - rozkazał Liam, patrząc wyczekująco na Ślizgona. - Im szybciej to załatwimy, tym lepiej.
- Nie wiem od czego zacząć - odparł Draco, głośno wypuszczając powietrze.
- Najlepiej od początku - powiedział z irytacją w głosie brunet.

    Między nimi zapadła głucha cisza. Blondyn nerwowo poprawił włosy i odchrząknął kilkakrotnie. Chłopak wziął też głęboki oddech, aby nieco się uspokoić.

- Jak Czarny Pan dowiedział się w ogóle o moim istnieniu? - zapytał z ciekawością Liam.
- Wszystko zaczęło się od tej akcji w Ministerstwie - zaczął ze spokojem Malfoy. - Pamiętasz, że tamtego dnia, kiedy miałeś rozprawę, to po tobie miał ją też Potter?
- Tak, dokładnie pamiętam tego przerażonego chudzielca w okularach - odpowiedział z niesmakiem brunet. - Ale co on ma do tego i skąd wiesz o mojej rozprawie?
- Zaraz ci wyjaśnię skąd to wszystko wiem, ale po kolei. - Draco przybrał rzeczowy ton. - A przypominasz sobie kto z nim wtedy był?
- Był z nim jakiś rudy facet po czterdziestce - oznajmił chłopak. - Ale co ma piernik do wiatraka?
Jasnowłosy teatralnie wywrócił oczami, ciężko przy tym wzdychając.
- Myślałem, że resztę sam sobie ułożysz w całość, ale widzę, że nic z tego - powiedział z irytacją blondyn.
- Nie denerwuj mnie tylko gadaj. - Liam wstrząsnął lekko kolegą, który odpowiedział mu lekkim uśmiechem.
- No więc ten rudy gość to Weasley i on pracuje w Ministerstwie - ponowił swoją opowieść Draco. - Po tym jak zmieszałeś Pottera z błotem na jego oczach, zaczął wszystkim o tym opowiadać.
- Sukinsyn - odparł ze złością brunet.
- I tak pocztą pantoflową o całym tym zdarzeniu dowiedział się Czarny Pan - oznajmił Malfoy, porzucając swoje wcześniejsze zdenerwowanie.

    Blondyn przerwał swoje wyjaśnienia, podchodząc do pięknie rzeźbionego stołu. Z dzbanka nalał sobie wody i upił spory łyk. Widząc jednak spojrzenie kolegi, odłożył szklankę i wrócił na wcześniejsze miejsce.
    Teraz to Liam poczuł, że żołądek skręca mu się w ciasny supeł. Wiedział już w jaki sposób Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać się o nim dowiedział. Okazało się, że Świat Czarów jest pełen plotkarzy, którzy każdy najmniejszy szczegół rozpowiadali na prawo i lewo.
- Mów dalej - powiedział Liam lekko drżącym głosem.
- Czarny Pan stwierdził, że masz niezwykłą odwagę, aby łamać przepisy i nie dać się Knotowi na rozprawie - ponowił swoją opowieść Draco. - Zyskałeś również jego przychylność tym, że nienawidzisz Potter'a i tamtego dnia, kiedy wlazł ci w drogę, byłeś w stanie roznieść go w pył.

    Brunet kiwną głową, dając tym samym znak Ślizgonowi, że ten może kontynuować swoje przemówienie.

- Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać zainteresował się tobą na tyle, że sięgnął do dalszych informacji - zaczął Malfoy. - Dowiedział się, że jesteś czarodziejem czystej krwi, gdzie obecnie zamieszkują twoi rodzice i jak radzisz sobie w szkole.
- Snape? - zapytał z przekonaniem chłopak.
- Tak, Snape - potwierdził. - Dzięki niemu Czarny Pan zyskał informacje na temat tego, że zdążyłeś już narozrabiać, że masz własne zdanie i nie boisz się go ogłaszać wszem i wobec i że za wszelką cenę walczysz o swoje.

    Liam słysząc to wszystko, co myśli o nim Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, bardzo się zdziwił. Nie spodziewał się, że ktoś taki jak on, może mówić takie rzeczy o zwykłym czarodzieju.

- Pod względem osobowości i inteligencji jesteś dla Czarnego Pana wymarzonym sługą - powiedział z wyraźną zazdrością Draco. - Uważa, że z tobą przy boku jest w stanie dokonać wszystkiego.

    Na te słowa bruneta kompletnie zatkało. Nie wiedział, co ma powiedzieć i czy w ogóle ma się odzywać. Chłopak powoli zaczynał żałować tego, że chciał słuchać wyjaśnień. Po upływie krótkiej chwili, skinął w stronę Malfoy'a, aby ten kontynuował.

- Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać ma wobec ciebie plan - oznajmił poważnie blondyn. - Chce abyś to ty, a nie kto inny, pomógł mu w wykończeniu Potter'a.
- Pierdolisz! - wykrzyknął zaskoczony i przerażony Liam.

    Zaraz potem brunet zdał sobie sprawę, że wszyscy już śpią, a on wydarł się na tyle głośno, że ktoś mógł się obudzić. Przez chwilę milczeli, bacznie nasłuchując, czy ktoś wstał, lecz nikogo nie usłyszeli. Na wszelki wypadek Liam poszedł na górę, aby sprawdzić, czy wszystko jest pod kontrolą, po czym wrócił na wcześniejsze miejsce obok kolegi.

- Ty mówisz serio? - zapytał wyczekująco brunet.
- Serio - odpowiedział blondyn. - Dlatego właśnie Czarnemu Panu tak bardzo zależy na tym, żebyś do niego dołączył.
- A co ty masz z tym wszystkim wspólnego? - Chłopak uniósł pytająco brwi.
- Moi rodzice są po jego stronie, lecz ja nie zostałem jeszcze Śmierciożercą - wyjaśnił Draco. - Aby uzyskać łaskawość Czarnego Pana miałem za zadanie przyprowadzić cię do Zakazanego Lasu, ale to jeszcze nie wszystko.
- Czyli zaprzyjaźniłeś się ze mną tylko po to, żeby zostać Śmierciożercą? - zapytał ze złością Liam.
- Nie - odpowiedział stanowczo Malfoy. - O całym tym planie i swoim zadaniu dowiedziałem się dopiero wczoraj.
- Dobra, wierzę ci - powiedział z rezygnacją chłopak. - Co jeszcze musisz zrobić dla Czarnego Pana?

    Jasnowłosy zamilkł, próbując w myślach stworzyć jakieś sensowne zdanie. Poprawił swoje rozczochrane włosy i po raz kolejny podczas rozmowy, wziął głęboki oddech.
- Moim zadaniem jest przekonanie cię, abyś przeszedł na stronę Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać - powiedział Draco, starannie wypowiadając każde słowo.
- Ale ja nie mam najmniejszego zamiaru stać się sługą Czarnego Pana - oznajmił z pewnością w głosie Liam.
- Co?! - wykrzyknął Malfoy, za chwilę zakrywając usta dłonią, zdając sobie sprawę z tego, że powinni zachowywać się cicho.

    Po raz kolejny sprawdzili, czy nikt się nie obudził, po czym wrócili do swojej wcześniejszej dyskusji.

- Tak jak już wspomniałem, nie mam ochoty tańczyć tak jak mi zagra Czarny Pan - powiedział ze spokojem brunet.
- Człowieku, zastanów się jeszcze. - Draco wyglądał niczym zdesperowana nastolatka, która błaga o autograf swojego idola.
- Nie i koniec - odparł stanowczo Liam.
- To dlatego, że masz coś do tej dziwaczki? - zapytał zdenerwowany Malfoy.
- Licz się ze słowami. - Chłopak zdzielił kolegę po białej głowie. - Poza tym, ona nie ma z moją decyzją nic wspólnego.

    Blondyn wstał z kanapy i zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju wspólnym. Bluźnił pod nosem, ciągle przeczesując swoje rozczochrane włosy. Liam natomiast siedział spokojnie, w duchu czując, że podjął właściwą decyzję. Miał przeczucie, że jeśli postąpiłby inaczej, wpakowałby się w jeszcze większe tarapaty.

- Człowieku, przecież on zabije nas obu - powiedział ze łzami w oczach Draco. - Zabije bez żadnych skrupułów.
- Spokojnie, to nie porodówka - odparł Liam, wstając z kanapy i zatrzymując Ślizgona – Poza tym, jeszcze to rozważę.
- Widzę błysk w twoim oku i to mnie przeraża - oznajmił Malfoy, sprawiając, że brunet obdarzył go uśmiechem.

    Liam usiadł tym razem na drewnianym stole, szczerząc się w najlepsze. Sam się sobie dziwił, że w sytuacji w jakiej się znajdował, potrafił się jeszcze cieszyć. Dziękował w duchu za swoją inteligencję, jak to określił sam Czarny Pan.
    Chłopak spostrzegł, że Draco patrzy się na niego, jak na idiotę i nie może pojąć jego radości.

- Szykuj się - powiedział z uśmiechem Liam. - Mam plan.

Obserwatorzy